sobota, 28 lutego 2015

Rozdzial 1

   Jak ja nienawidzę chodzić do lekarza. I nie chodzi mi tu o samo badanie. To w sumie jest nawet fajne - siedzisz sobie na wygodnym krzesełku, mówisz jak się czujesz, a potem dostajesz zwolnienie na tydzień, czy dwa do domu. Nie, nie. Samo w sobie badanie jest ok, ale czekanie na nie już nie. Tak, to jest potworne. Niewygodna, twarda jak kamień ławka, którą musisz dzielić z kaszlącą dziewczyną i zasmarkanym chłopakiem. Przed tobą wcale nie jest lepiej - jakaś pani próbująca upilnować dziesięcolatków, którzy strasznie wrzeszczą od czego jeszcze bardziej boli cię głowa. A obok tej "wesołej" trójki jakiś grubas oglądający coś na telefonie i śmiejący się tak strasznie, że spokojnie mógłby występować jako czarny charakter w jakimś filmie.

Nagle drzwi otworzyły się i z gabinetu wyszła jakaś staruszka z receptami.
-Następny-rozległ się głęboki głos.
Chłopak, który siedział obok mnie podniósł się z ławki i ruszył w stronę gabinetu.
-Uff, nareszcie-pomyślałam w duchu-Jeszcze tylko on, ta dziewczyna i moja kolej.

A właśnie. Tak w ogóle mam na imię Marta. Kilka miesięcy temu skończyłam 18 lat. Jestem szczupłą, dość wysoką brunetką o szaro-zielonych oczach i małych ale pełnych ustach. W wolnym czasie lubię wychodzić na dwór ze znajomymi. Ba, wręcz kocham to. Moją pasją jest też rysowanie i muszę przyznać, że nie wychodzi mi to najgorzej.

Z rozmyślań wyrwało mnie skrzypienie drzwi, lecz tym razem wejściowych, a nie tych od gabinetu. Spojrzałam niechętnie w ich stronę. Zobaczyłam plecy chłopaka, który najwyraźniej speszył się skrzypieniem drzwi i próbował jak najciszej je zamknąć.
-Pięknie-mruknęłam pod nosem, wracając wzrokiem na podłogę. Dopiero co pozbyłam się jednego zasmarkańca, a już następny chory chłopak przyszedł zająć jego miejsce. Kątem oka zauważyłam, że siada obok, kilka centymetrów ode mnie. Po chwili czułam jak patrzy w moją stronę. Kto jak kto, ale ja nie lubię gdy ktoś się cały czas na mnie gapi. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego stronę. Chciałam zrobić jakąś odstraszającą minę, żeby przestał mi się tak przypatrywać, ale kompletnie mnie zamurowało. Boziu, jaki on był przystojny. Miał krótkie, lekko potargane włosy w kolorze gorzkiej czekolady, choć tak bardzo ciemne, że prawie czarne. Do tego ciemne oczy i mały nos nadawały mu wygląd chłopca. Tak się w niego wpatrywałam z lekko otwartą buzią i musiałam wyglądać jak idiotka. Nic dziwnego, że się uśmiechnął. Speszyłam się i kolejny raz wróciłam wzrokiem na podłogę.
-Kto z państwa ostatni?-zapytał
-Ja-odpowiedział grubas na chwile odrywając się od telefonu
-Dobrze, to ja jestem po panu
Uśmiechnęłam się lekko. Biedaczek. Będzie musiał tu z nimi wytrwać jeszcze tyle czasu. Ale on chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co go czeka, bo oparł się wygodnie, ręce zarzucając za tył ławki. Jego bordowa bluza teraz opinała jego tors. Nie był z niego jakiś mięśniak, ale wysportowany to on był.
-Uczta dla oka-pomyślałam w duchu i błyskawicznie skarciłam się za te myśli. Nawet kaszląca dziewczyna siedząca po drugiej stronie westchnęła cichutko. A wtedy on jakby w ramach odpowiedzi uśmiechnął się do niej łobuzersko, na co ona cała rozpromieniała. Dopiero teraz zauważyłam, że była na prawdę ładna. Wcześniej nie zwracałam uwagi na jej wygląd, tylko na jej głośny kaszel, który strasznie mnie wkurzał. Miała śliczne, długie, blond włosy jakie ja zawsze chciałam mieć. Najbardziej zwracały uwagę jej duże, niebieskie oczy pod którymi był zadziorny nosek i wąskie usta. Już miała coś powiedzieć do tego chłopaka, ale nie zdążyła, bo drzwi od gabinetu otworzyły się. A ponieważ była jej kolej musiała iść. Wstała i ruszyła w strone drzwi patrząc na chłopaka i posyłając mu nieśmiały uśmiech. Kiedy już weszła do gabinetu jego wzrok skierował się na mnie. Niepewnie spojrzałam na niego, a ten uśmiechnął się przyjaźnie. Przewróciłam oczami i znów popatrzyłam na podłogę. Kątem oka spostrzegłam, że mina mu zrzedła. Wyglądał tak komicznie, że zaczęłam się śmiać. Wszyscy popatrzyli na mnie jak na wariatkę, wiec spróbowałam się opanować, choć to nie było łatwe.
-I z czego się tak śmiejesz?-zapytał rozbawiony
-A jak myślisz?-odpowiedziałam podnosząc do góry jedną brew
-Nie wiem.
-To pomyśl.
-Bo chciałaś zwrócić moją uwagę?
-Co? Niee. Rozbawiła mnie twoja mina-odpowiedziałam lekko się uśmiechając
-Moja?-zapytał udając zdziwienie
-Twoja-powiedziałam wskazując na niego palcem
-Ciekawe...Myślałem, że może twoja, kiedy tak cię zamurowało jak na mnie spojrzałaś

Oooo! Tego już za wiele! Niech on się cieszy, że nie mam nic pod ręką, bo już by dostał czymś w twarz. W myślach szybko szukałam jakiejś odpowiedniej riposty, ale za nic nie mogłam czegoś dobrego wymyślić.

-No nie denerwuj się tak-roześmiał się-Jak robisz taką obrażoną minę to już nie jesteś taka ładna

Czemu nigdy nie mam nic pod ręką, żeby rzucać w takich palantów? Muszę zapamiętać, że za...Czekaj, czekaj! Czy on mi właśnie powiedział, że jestem ładna?

-O! I znowu robisz tą mine. Szkoda, że nie mam lusterka, żeby ci pokazać jak idiotycznie wyglądasz.

Faktycznie, trochę mnie zamurowało. Przystojny chłopak u którego w normalnej sytuacji nie miałabym żadnych szans mówi mi, że...Boże...Czy ja mu właśnie przyznałam racje, że idiotycznie wyglądam?


_________________________________________________________________


Podoba się?
Pisać dalej czy dać sobie spokój?
Napisz swoją opinię w komentarzu! :)

♥  Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego opowiadania ♥

Zapraszam również na mojego aska