niedziela, 12 kwietnia 2015

♥ Uwaga! ♥

Mordki moje kochane!

Wiem, że przerwa z blogiem(o czym dowiedzieliście się i z ostatniego posta i na asku)już trochę trwa, ale będzie trwać jeszcze trochę. 
Jednak nie martwcie się, bo już w przyszłym tygodniu(ewentualnie za dwa tygodnie)powrócę! ♥ 

Rozdziały będą się pojawiać nie codziennie, nie co dwa dni, a co 3...
Wybaczcie, tak musi być. 

Zrozumcie, że przerwa z blogiem, nie zależy ode mnie. Po prostu - jak wam tysiąc razy mówiłam - przechodzę ciężki okres i naprawdę nie mam nastroju do pisania "radosnych" opowiadanek, gdzie szczęśliwa Marta robi coś z Jankiem. Mogłabym wam to napisać, ale wtedy by było to naciągane i już nie tak dobre. 

Z kolei ten nastrój co mam tak na mnie oddziałuje, że dostałam weny tylko...innej xd Jakby tak można to określić. Mam po prostu wenę do innej, złej, aczkolwiek ciekawej historii.
Nie wiem czy wasze klimaty, ale zobaczcie, może wam się spodoba: 

Tam występuje już aż 3 youtuberów:
Jaś(jdabrowsky)
Florek(skkf)
Michał(Multi)

Piątka Walecznych(tłumaczenie na polski xd) jest jak najbardziej w moich klimatach. UWIELBIAM pisać takie opowiadania. Oczywiście młodzieżowe też fajnie się pisze, ale jednak...No po prostu najbardziej lubię ten gatunek. 

Może Wam się spodoba - tam rozdziały są dłuższe, ale pojawiają się co tydzień, 
a nie tak jak tu co trzy dni. 

Pamiętajcie, że kocham Was ♥


niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdzial 30

-Ale...Jaś...
-Zerwij z nim. Po co ci on, skoro masz mnie?
-No...nie wiem...nie jestem przekonana...
-Proszę. Zrób to dla mnie-powiedział łapiąc ją za ręce
Chwilę milczeli. Cholera, ona się nad tym zastanawia?!
-Dobrze-powiedziała po chwili-Jak tylko się obudzi to powiem mu, że z nami koniec.


    Czekaj...CO?! Nie, nie! Ona chyba żartuje...żartuje, prawda? Nie może mówić tego na serio...NIE, NIE, NIE, NIE!
-Jasiek?-spytała patrząc na mnie. Kurde. Nie miałem zamkniętych oczu tylko przymrużone, więc zauważyła, że nie śpię...Podeszła do mnie, usiadła na skraju łóżka i pochyliła się nade mną
-Jaaasiek!-krzyknęła potrząsając mną

Otworzyłem oczy. Zobaczyłem nad sobą wystraszoną Oliwię.
-Obudziłeś się w końcu!-westchnęła uśmiechając się-Śnił ci się jakiś koszmar? Bo krzyczałeś...
Nie odpowiedziałem. Dopiero teraz dotarło do mnie co się stało. Sen! To wszystko tylko mi się przyśniło...Odetchnąłem z ulgą.
-Wszystko gra?-spytała Olwika patrząc na mnie podejrzliwie
-Tak, tak-odpowiedziałem szybko, a po chwili uśmiechnąłem się-Po prostu miałem zły sen...
-Rozumiem. Dobra, to ja cię zostawiam samego-mruknęła idąc w stronę drzwi-Inni pacjentci czekają. Poprosić kogoś, żeby do ciebie przyszedł?
Już miałem odpowiedzieć, ale zawahałem się. Z jednej strony chciałbym, żeby była przy mnie, ale z drugiej boję się, że okaże się, że jednak ona czuje coś do Kacpra...
-Hmm?
-Martę-westchnąłem po chwili, a Oliwia tylko się uśmiechnęła i wyszła.


*Perspektywa Marty*

Siedziałam na ławce wgapiając się w moje buty. Zostałam sama, bo inni stwierdzili, że skoro Jasiek śpi to nie ma sensu tu czekać. W sumie nie było. Ale chciałam być blisko niego. Tak po

prostu.
-Hej-usłyszałam, więc podniosłam głowę do góry. Nade mną stała - sądząc po stroju - pielęgniarka-Ty jesteś Marta, prawda?
-Tak, o co chodzi?-zapytałam raptownie wstając. Szczerze to bałam się, że okaże się, że coś się stało z Jasiem.
-Pacjent już się wybudził i poprosił, żeby pani do niego przyszła-powiedziała uśmiechając się.

Niepewnie otworzyłam drzwi od sali Jasia. Po cichu weszłam i podeszłam do jego łóżka. Leżał z zamkniętymi oczami. Chyba spał. Pogłaskałam go i pocałowałam w czoło. Już miałam się odwrócić i wyjść, kiedy złapał mnie za rękę.
-Myślałam, że śpisz-wyszeptałam
-Nie...-mruknął przesuwając się na lewą stronę łóżka-Usiądź.
Posłusznie zajęłam miejsce obok niego.
-Słuchaj...-zaczął niepewnie
-Tak?
Chwilę milczał.
-Czy ciebie coś łączy z Kacprem?-zapytał patrząc mi w oczy.
-Eeee....no...przyjaźń-mruknęłam wzruszając ramionami
-I dlatego go przytuliłaś?
-Przyjaciele się przecież przytulają.
-To samo wytłumaczenie na trzymanie się za ręce?
-Tak. Przyjaciele tak robią-powiedziałam uśmiechając się lekko. Widać, że nad czymś się głęboko zastanawiał.
-A pocałunek?-spytał po chwili. Zamurowało mnie. Kompletnie. Cholera, skąd on wie? Przełknęłam głośno ślinę.
-To raczej nie zalicza się do "przyjacielskich" rzeczy
-Tylko w policzek...-szepnęłam po chwili
-Nie miał prawa cię tknąć-warknął
Momentalnie spoważniałam. Nigdy nie widziałam, żeby Jasiek był tak zły. Zaciskał dłonie w pięści. Oddech miał przyśpieszony. A jak coś mówił to ledwo co wycedzał przez zaciśnięte zęby.
-Jesteś zazdrosny?-wymruczałam pochylając się nad nim
-Pff...Ja?-prychnął udając obojętność, ale za dobrze go znałam. Był.
-Myślę, że jesteś-powiedziałam przygryzając wargę. Jego wzrok skupił się na moich ustach. O tak. Wiedziałam co na niego działa.
-To się mylisz.
-Czyli muszę jeszcze raz poprosić Kacpra, żeby mnie pocałował?-spytałam z kpiącym uśmieszkiem na ustach
-Jak myślisz, że ci pozwolę to...
Nie mógł dokończyć, bo go pocałowałam. Jednak nim zdążył poglębić pocałunek ja już się od niego odsunęłam.
-Jak się przyznasz, że jesteś zazdrosny to dostaniesz więcej-powiedziałam roześmiana
-Szantaż-mruknął lustrując mnie wzrokiem-Po tobie się tego nie spodziewałem.
-Przyznajesz się, czy nie?-spytałam znów pochylając się nad nim i zagryzając wargę
-Przyznaję. W sumie o taki skarb trudno nie być zazdrosnym.
Tym razem ja chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, bo mnie pocałował.

Kiedy Jaś w końcu wyszedł ze szpitala przyszedł do mnie. Nikogo oprócz nas nie było w domu, więc mogliśmy robić niemalże wszystko. Ja jednak i tak postawiłam na klasyk, czyli oglądanie filmu. Kiedy Jaś buszował w mojej lodówce ja poszłam do salonu, gdzie zostawiłam laptopa.
-Widzę tu czekoladę!-krzyknął radośnie-A nawet dwie! Nie, czekaj... trzy?!
Prychnęłam. No a czym miałam sobie poprawić humor jak był w szpitalu? Wzięłam z kanapy laptopa i powędrowałam do kuchni. Jaś stał przy drzwiach, więc gdy tylko weszłam objął mnie

w pasie.
-Łakomczuch z ciebie-wymruczał mi do ucha, a ja oczywiście musiałam się zarumienić na co on tylko uśmiechnął się i pocałował mnie lekko w usta. Już miałam pogłębić pocałunek, kiedy poczułam w buzi coś

słodkiego.
-Czekaj, czekaj!-krzyknęłam odsuwając się od Jasia-Czy ty jadłeś MOJĄ czekolade?!
Wyraźnie zaznaczyłam to słowo. Moja to moja! Nie jego! Nie miał prawa jej jeść! Ale ten tylko zaczął się śmiać.
-Parę kostek-powiedział rozbawiony, a ja popatrzyłam na stół, gdzie leżała czekolada. A właściwie jej resztki.
-"Parę"?-prychnęłam biorąc do ręki puste opakowanie
-No dobra, dobra. Byłem głodny.
Gdybym miała taki dar jak Bazyliszek Jaś już dawno stałby skamieniały. Jednak moja mina musiała odwzierciedlać moje uczucia, bo chłopak zaczął się śmiać.
-Nie patrz tak na mnie!-krzyknął roześmiany-Wyglądasz jakbyś chciała mnie zamordować!
-Bo chcę-mruknęłam wyrzucając puste opakowanie do kosza. Poczułam jak Jaś przytula się do moich pleców.
-No nie bądź zła...
Prychnęłam. Nie byłam. Po prostu też chciałam zjeść tą czekolade!
-Sam wszystko wrąbałeś i nawet się nie podzeliłeś.
-Przepraszam-wymruczał całując moją szyję-Odkupię ci tą czekolade. A nawet dwie.
-Trzy i będziemy kwita-powiedziałam roześmiana odwracając się w jego stronę.
-Ok, ale jak się ze mną podzielisz.
-Yhym...-mruknęłam zarzucając mu ręce na szyję. Jaś pochylił się i pocałował mnie.

Następne kilka tygodni spędzaliśmy umawiając się do siebie do domu, do kina, na piknik, na zakupy i takie tam sprawy. Byłam najszczęśliwsza na świecie. Myślałam, że tym razem naprawdę już nic złego się nie wydarzy. Niestety, jak wiadomo mój pech jest legendarny...

_____________________________________________________________________

Mordki! <3
Nie zamierzam kończyć bloga! 
Tylko zrobię sobie tymczasową przerwę. 

Podajrze teraz była pierwsza część zawierająca 30 rozdziałów,
a druga część - też zawierająca 30, a może więcej pojawi się po krótkiej przerwie.

Więcej informacji będzie już niedługo w poście na blogu ;*

Dodatkowo zapraszam na bloga Oli


Czytasz? Komentuj!

♥ Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego opowiadania  ♥

Zapraszam rowniez na  mojego aska

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdzial 29

Może poproszę pielęgniarkę, która prowadzi moje łóżko, żeby podjechała tam do nich? W sumie to nie głupi pomysł. Już miałem tak zrobić, kiedy Kacper pochylił się i pocałował Martę w policzek. Otworzyłem szeroko usta i oczy. JAK DO CHOLERY ON ŚMIAŁ?! Dobra! Teraz to już jestem zazdrosny!

    Chciałem krzyknąć, wstać z łóżka, pobiec do nich, zrobić awanturę i...nie wiem co jeszcze. On nie miał prawa jej TKNĄĆ! A co dopiero POCAŁOWAĆ! Od tego jestem ja! Kacper otworzył drzwi, powiedział coś jeszcze do Marty i wyszedł. Tym lepiej dla niego! Bo szczerze nie wiem co bym mu teraz zrobił...Nagle pielęgniarka skręciła w inny korytarz ciągnąc łóżko na którym leżałem. Przez to straciłem Martę z oczu. Cholera. Jeszcze jakiś pielęgniarz się do niej przyklei...


*Perspektywa Marty*

Stałam jak słup soli wpatrzona w drzwi. Szczerze to nie wiedziałam co zrobić. Dobra, ustaliłam z Kacprem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pogadaliśmy trochę. Fajnie. Ale to, że pocałował mnie na pożegnanie...W sumie tylko w policzek. Marta, ty też dałaś Adamowi takiego "przyjacielskiego" buziaka. Nie ma co się przejmować. Nie ma...Więc czemu do cholery to sobie powtarzasz?!


*Perspektywa Jasia*

W końcu znaleźliśmy się w mojej sali. Pielęgniarka szukała czegoś po półkach, a ja rozmyślałem nad Kacprem i Martą.
-Cholera-mruknąłem powtarzając dzisiaj to słowo nie wiem już który raz
-Co się stało?-spytała pielęgniarka odwracając się do mnie. Boże, powiedziałem to na głos?
-Ekhem...Nic...
-Napewno?-zapytała podchodząc do mnie i kładąc rękę na moim czole
-Tak, tak. Dobrze się czuję-powiedziałem odpychając jej rękę i uśmiechając się lekko
-To o co chodzi? No mów, widzę, że coś nie tak-mruknęła roześmiana siadając na skraju łóżka
-Yyy...Sprawy osobiste...
-I napewno nie chcesz o tym pogadać?
W sumie? Czy chce? No nie wiem. Spojrzałem na nią. Teraz dopiero mogłem się jej przyjrzeć. Muszę przyznać, że była śliczna. Średniej wielkości oczy, zielone, ale pomieszane z szarością i błękitem. Pod nimi dość duży nosek i podłużne, pełne usta. Pulchne policzki, lecz to tylko dodawało jej urody. Miała okrągłą twarz na którą opadały kosmyki jej jasnobrązowych włosów.
-Halo? Ziemia do Jasia!-powiedziała uśmiechając się i wtedy zobaczyłem też, że miała aparat na zębach.
-Przepraszam, zamyśli...Skąd wiesz jak się nazywam?
-Pielęgniarka powinna znać swojego pacjenta, nie?-mruknęła roześmiana
-Aaa no tak. Ale może chociaż mogę się dowiedzieć jak ty masz na imie?
-Oliwka
-Ładnie-mruknąłem uśmiechając się na co się zarumieniła
-Dziękuję...więc może powiesz mi w czym problem?
Westchnąłem. No tak. Problem. W postaci Kacpra, który przykleił się do Marty. Streściłem Oliwce co się stało.
-Yhym...
-I co o tym sądzisz?-spytałem patrząc na nią wyczekująco. Miała inny punkt widzenia, więc mogła inaczej to zrozumieć.
-Szczerze?
Pokiwałem głową.
-Nie wiem co o tym sądzić. Najważniejsze to zapytać się tej twojej dziewczyny co się stało. Wiesz, przytulenie czy złapanie za ręce to nic wielkiego...
-A buziak?-przerwałem jej
-Musisz się spytać swojej dziewczyny-mruknęła wstając z łóżka-Czasem jakaś sytuacja może być zupełnie inna niż się wydaje. Przecież nie wiesz czy ona sie na to zgodziła. Może ją tym całusem zaskoczył...
-Taa, napewno-mruknąłem przewracając oczami-Tak czy siak dziękuję za radę.
-Nie ma sprawy-powiedziała uśmiechając się i sięgając po tabletki dla mnie-Weź je i popij wodą.
Posłusznie to zrobiłem.
-Grzeczny chłopczyk.
Prychnąłem, ale wtedy zakręciło mi się w głowie.
-Ymm-wymruczałem tylko, a Oliwia szybko do mnie podbiegła
-Połóż się, nie siedź. Po tych lekach możesz źle się poczuć...
Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.

Usłyszałem jakieś głosy. Otworzyłem lekko oczy, żeby zobaczyć co się dzieje. Przed moim łóżkiem stała Marta. Już chciałem coś do niej powiedzieć, kiedy zobaczyłem, że stoi obok niej Kacper. Cholera, ten to się nigdy od niej nie odklei! O czymś gadali, więc przymrużyłem oczy udając, że śpię i zacząłem nasłuchiwać.
-Ale...Marta...-szeptał Kacper
-Odwal się ode mnie!-krzyknęła nagle
-Cii, nie tak głośno, bo Jaśka obudzisz...
-Kacper...zrozum...-zaczęła szeptać-Ja...
Nie mogła dokończyć, bo ją pocałował. Cholera! Co on sobie kurwa wyobraża?! Już miałem wstać i "wytłumaczyć" mu parę spraw, ale się od siebie odsuneli.
-Martuniu...
TYLKO JA MOGĘ TAK DO NIEJ MÓWIĆ!
-Kocham cię...
-Ale...Kacper...ja jestem z Jasiem...
-Wiem, że ty czujesz do mnie to samo....
-Nie...
-Oszukujesz mnie
Westchnęła.
-Ale...Jaś...
-Zerwij z nim. Po co ci on, skoro masz mnie?
-No...nie wiem...nie jestem przekonana...
-Proszę. Zrób to dla mnie-powiedział łapiąc ją za ręce
Chwilę milczeli. Cholera, ona się nad tym zastanawia?!
-Dobrze-powiedziała po chwili-Jak tylko się obudzi to powiem mu, że z nami koniec.
_____________________________________________________________________

Nie jest krótki, jeej! xd 
Wybaczcie, mordki, że o 11, a nie o 10,
ale o 10 dopiero wstałam :C

Wiem, zabijecie mnie za ten rozdział <3


Czytasz? Komentuj!

♥ Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego opowiadania  ♥

Zapraszam rowniez na  mojego aska

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdzial 29? Prima Aprilis!

Może poproszę pielęgniarkę, która prowadzi moje łóżko, żeby podjechała tam do nich? W sumie to nie głupi pomysł. Już miałem tak zrobić, kiedy Kacper pochylił się i pocałował Martę w policzek. Otworzyłem szeroko usta i oczy. JAK DO CHOLERY ON ŚMIAŁ?! Dobra! Teraz to już jestem zazdrosny!

   Aaa! Mordki myślały, że znajdą tu rozdział? Nie! Hłe hłe hłe. Jestem zła :3 
Z okazji Prima Aprillis - tak, wiem, że jest późno, ale cicho xd - macie taki rozdział ♥ Nie martwcie się, jutro w tym miejscu się on pojawi.... 


KOCHAM WAS :D