-Tak-mruknęłam-O co chodzi?
-Widzisz...Jaś miał mały wypadek...
Moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
-Jaki wypadek?!-krzyknęłam szybko wstając z łóżka
-Spokojnie. Żyje.
-Gdzie jesteście?
-Szpital przy ulicy Matejki
-Zaraz tam będę-powiedziałam i rozłączyłam się. Wzięłam do ręki byle jakie ciuchy i szybko się w nie ubrałam. Zbiegłam na dół, gdzie zastałam mamę.
-Córciu? A co ty tak wcześnie wstałaś? Przecież dzisiaj masz lekcje dopiero na dziewiątą...
-Tata już pojechał?-spytałam szybko wkładając buty
-Z pół godziny temu...Czemu pytasz?
Przeklnęłam. Czyli mnie nie zawiezie.
-Gdzie ty dziecko wychodzisz o tej porze?
-Jaś miał wypadek-powiedziałam ze łzami w oczach
-Boże...Co się sta...
-Nie wiem!-krzyknęłam przerywając jej
-Czekaj, gdzie on jest?-zapytała podchodząc do mnie
-W szpitalu. Przy Matejki
-Zawiozę cię-powiedziała siegając po klucze do samochodu
Po niecałej godzinie byłyśmy na miejscu. Jakaś pielęgniarka akurat przechodziła.
-Przepraszam, wie pani gdzie jest pacjent Jan Dąbrowski?-spytałam
-A pani z rodziny?
Kurde. Czyli pewnie tylko najbliższa rodzina może go zobaczyć...
-Jestem jego narzeczoną-powiedziałam wykorzystując trik Jasia.
Pielęgniarka westchnęła, ale posłusznie mnie zaprowadziła. Obok sali zobaczyłam siedzącego Kacpra. Miał rękę w gipsie i opatrunek na twarzy.
-Marta...-zaczął na mój widok i momentalnie wstał
-Boże, co się stało?-zapytałam przerażona-Gdzie Jaś?
-W sali. Tylko nie można mu przeszkadzać, bo jeszcze jest u niego lekarz.
-Co się stało?-powtórzyłam patrząc na rany Kacpra
-Mieliśmy...drobny wypadek samochodowy...
Pobladłam.
-Gdy wyszłaś poszliśmy na impreze. Koło 5 nad ranem znudziło nam sie i postanowiliśmy wracać. Hubert chciał jeszcze zostać, więc jechaliśmy tylko we trzech.
-Jaś prowadził?-spytałam cicho
-Tak...-mruknął Kacper zaciskając powieki-My siedzieliśmy z przodu, a Adrian z tyłu. Troche wypiliśmy...
Zabije go! Pijany był i prowadził?! Co za nieodpowiedzialny, głupi...
-Nie mogliście zamówić taksówki?-wysyczałam
-Jaś wypił tylko jednego drinka, więc postanowił, że nie jest jakoś strasznie pijany i może prowadzić. Ale było ciemno, rozmawialiśmy i...nie wiem...jakoś zjechał z drogi i walnął w te drzewo...
Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Adriana odebrali rodzice, bo był najmniej poszkodowany i mógł już jechać do domu...
-A Jaś jako kierowca poniósł największe szkody-dokończyłam siadając na ławce. Ukryłam twarz w dłoniach. Nie mogłam nic poradzić na łzy spływające po moich policzkach.
-Ej-zaczął Kacper siadając obok i przytulając mnie-Nie płacz. Będzie dobrze.
Chwile trwaliśmy w uścisku, aż z sali nie wyszedł lekarz.
-I co, panie doktorze?-zapytałam szybko się podnosząc
-Przepraszam, kim pani jest?
-Narzeczoną Jasia-powiedziałam na co Kacper otworzył szeroko oczy i usta ze zdziwienia
-Ogólnie nic poważnego. Dwa złamania i troche zadrapań...
Odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że będzie coś gorszego.
-Tylko, że...-zaczął lekarz, a ja momentalnie się spięłam-Pacjent jest w śpiączce.
Otworzyłam lekko usta. W śpiączce?!
-Ale...co...jak..-zaczęłam się jąkać nie wiedząc co powiedzieć-Ile będzie trwać...
-Śpiączka?-spytał, a ja przytaknęłam-Niewiadomo. Może trwać pare dni, miesiąc, pół roku, kilka lat...
Zaniemówiłam. Co? Kilka lat? Nie, nie, nie! To niemożliwe! Znowu miałam łzy w oczach.
-To zależy od pacjenta-mruknął doktor
-A możemy chociaż do niego wejść?-zapytał Kacper
-Na razie nie. A teraz przepraszam, śpieszy mi się.
Kiedy lekarz już odszedł odwróciłam się do Kacpra.
-Lat?-spytałam czując łzę spływającą po moim policzku
-Nie martw się-powiedział znowu mnie przytulając-Będzie dobrze. Wybudzi się wcześniej. Może nawet za kilka dni.
-Oby
Staliśmy tak wtuleni w siebie kilka minut.
-W ogóle...-zaczął odsuwając się ode mnie-Narzeczona?
Uśmiechnęłam się lekko.
-Inaczej by mnie nie wpuścili. Musiałam tak powiedzieć.
Spędziłam w szpitalu kilka godzin, aż moja mama zmusiła mnie, żebym wróciła do domu. W końcu i tak nie mogę odwiedzić teraz Janka. Przyznałam jej rację, choć trudno było mi go opuścić....
Następnego dnia po szkole od razu pojechałam do szpitala. Okazało się, że przenieśli Jasia do innej sali. Jeszcze nie można było do niego wejść, ale była tam szyba przez którą mogłam na niego patrzeć. Chodziłam po korytarzu w tą i z powrotem, bo nie miałam co ze sobą zrobić. Nawet nie zauważyłam a minęły cztery godziny. Stanęłam przy oknie i popatrzyłam na niego...Był tak bardzo blady, podłączony do mnóstwa aparatur. Patrzyłam i patrzyłam, aż nagle usłyszałam alarm, a kreska na monitorze stała się pozioma, prosta i ciągła. Przysięgam, że na moment też stanęło mi serce. Krzyczałam żeby go ratowali. Lekarze natychmiast wbiegli na sale, robili masaż serca, ale nic to nie dało. Wzięli defibrylator. Pierwszy wstrząs, ile serce może nie bić? W duchu liczyłam sekundy...jedna, druga, trzecia...drugi wstrząs...dziesiąta, jedenasta, dwunasta...trzeci wstrząs...dwudziesta piąta, szósta, siódma... czwarty wstrząs... już ponad pół minuty... pięćdziesiąt sekund...
_____________________________________________________________________
W końcu jakaś normalna długość rozdziału xd
Dziękuję bardzo za tak dużą aktywność -
widać, że zależy Wam na blogu, mordki ;*
Przy okazji chcę Wam od razu powiedzieć, że nazwa ulicy jest przypadkowa,
nie, że jest jakiś szpital na Matejki, choć może jest heh,
ale tak wymyśliłam na poczekaniu ;)
Czytasz? Komentuj!
♥ Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego opowiadania ♥
Zapraszam rowniez na mojego aska
Matko sałatko !!! O.O Daj mu żyć !! :C
OdpowiedzUsuńRozdział super :*
A jak mu nie dam żyć to co? :D
UsuńDzięki, kochana ♥
O MATKO JASIU UMRZY?!KOBIETO NAWET O TYM NIE MYŚ GO UMRZYĆ!Tak się ostatnio zastanawiam czy ja jestem normalna bo prawie kosz wywaliłam,straż pożarna z radarem foczek mnie podrywała ja już naprawde nw.
OdpowiedzUsuńPS.Pomórz co byś zrobiła gdyby twój kolega lub koleżanka by się w tobie zakochał/ała?Mój się pytał czy chce z nim chodzić.
umrzy :'D
UsuńKobieto, jak chcesz pisać do mnie komentarze to naucz się troszeczkę gramatyki hahaha ♥
Cooo? Straż pożarna cię podrywała? What? Może ty za piękna jesteś? :3
Zależy. Jak odwzajemniasz jego uczucia to pewnie, bądźcie parą, ale jak nie to powiedz, że łączy was tylko przyjaźń. I tyle. Moja przyjaciółka musiała już mówić to tyyyyyle razy, a ja widziałam to bardzo często, więc mam w tym też jakąś wprawe xd
Nobo ja nie lubię mówić zmarł,padł trupem itd.To jest dla mnie nie poprawnie,a co do tego to on mi się nie podoba tylko podoba mi się chłopak z mojej klasy Kuba M,a najgorsze jest to,że on się we mnie zabujał i chodzi ze mną do klasy i siedzi ze mną W ŁAWCE!Ja naprawde nie wiem co robić.
UsuńCzy to normalne ze się popłakałam jak głupia ?!?!
OdpowiedzUsuńPopłakałaś się?
UsuńSerio? Ojej ♥
Matko, mam łzy z oczach. Nie wolno Ci go uśmiercić. On ma się niedługo obudzić z tej śpiączki i pamiętać dziewczynę, błagam.
OdpowiedzUsuńA po za tym to należy się mu porządny opiernicz. Jak tak można auto po spożyciu alkoholu prowadzić. To jest bardzo nieodpowiedzialne. Myślałam, że ma chłopak poukładane w tym łbie. A tu się okazało, że tępa pała z niego.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział <3
Ty jestes wszędzie!!! :-D
UsuńTyle blogów czytam. Jak się ma swojego bloga to poznaje się sporo ludzi, którzy również piszą. A, że wiem co znaczą dla osób piszących komentarze to się udzielam =D
UsuńMa rację. Ty jesteś wszędzie ;_; Też to zauważyłam xd
UsuńA co do komentarza - dobrze, nie uśmiercę go, dobrze :'D
No bo on tępa pała jest. I tyle. Ale chociaż nasza tępa pała ♥
NIE NIE NIE ! Jasiu nie może odejść ! :(
OdpowiedzUsuńbtw Mega rozdział Misia ♡
Nie może? ;_;
UsuńA ja już miałam cały scenariusz rozpaczy, smutku, pogrzebu...Ehh... XD
Dzięki, kochana ♥
No no ja ci dam pogrzebu xd
UsuńNIEEEEEE! Jak umrze to Cię zgwałce xD
OdpowiedzUsuńWhat?
UsuńKobieto. Spokojnie. Opanuj sie. Głęboki wdech. I wydech. Oddychaj spokojnie.
Też cię kocham kobieto :3
UsuńOoooo <3 Jak słodko ;*
UsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńA ja kocham ciebie za to, że czytasz <3
Usuńjak on umrze to ja razem z nim! ;-;
OdpowiedzUsuńCzyli nie mogę go uśmiercić! ♥
Usuńbłagam daj mu żyć!! :( A rozdział super
OdpowiedzUsuńDobrze, dam ♥
UsuńDzięki, kochana ;*
JA WALEEE!
OdpowiedzUsuńKurna! Obgryzłam przez ciebie paznokcia dziewczyno! xD
Jak Jasiu umrze to stracisz mnóstwo czytelników, bo oni też umrą ;____;
Oprócz tego,że zajebisty rozdział to..nie no brak mi słów...
Najlepsza <333333
Ja już kończe...
Nie no!
Jak to ta reanimacja tak długo trwa?!
Przecież cholera, no! On nie może umrzeć!
Boże, widzisz a nie grzmisz...
Niech ja cię Zuzka spotkam, to więcej rozdziałów nie napiszesz!
Ale tak ogólnie to wiesz, że fantastyczne, nie? <333
Tulam ;***
MM.
http://the-world-is-threatened-smav.blogspot.com/
Hahahahah xd
UsuńNoo i dlatego nie mogę go uśmiercić :c
A ta się przejmuje tą reanimacją...
Dzięki, kochana ♥
Ty chyba chcesz, żebym ja nie zasnęła dzisiaj. Rozdział super, no bo nie był krótki i tak dalej.. Ale te ostatnie zdania... Coś ty wymyśliła dziewczyno?!
OdpowiedzUsuńHahahah :'D
UsuńDobrze, chcesz spojlerek?
Wymyśliłam - śmierć Janka, żałobę po nim, jego pogrzeb i... dobra, dobra XD
Niee, będzie żył! ♥ Będzie ;*
Jezu.. więcej ci napisze na fb
OdpowiedzUsuńTak to ja Dominika z fb. Prosze Zuza odpisz mi na ten komentarz chce wiedziec ze go przeczytałaś.
Odpisuje, bo przeczytałam ;*
UsuńNoo, na fb to mi tak rozpisałaś, że...no naprawdę xd
Ale dzięki, kochana <3
Jeśli on umrze,obiecuje ze cię znajdę i udusze ! :P
OdpowiedzUsuńO kurde... ;_;
UsuńJeśli Jaś umrze to ty bedziesz potrzebowała reanimacji ! :P
OdpowiedzUsuńNie no żartuje,ale i tak on ma przeżyć ! Bo przestane bloga czytać a jest świetny ;)
Wszyscy mi grożą, że bloga przestaną czytać...eh...
UsuńKocham.!
OdpowiedzUsuńAle on ne może umrzeć.! ❤
Nie może! <3
UsuńNie uśmiercaj kochanego Jasioka!
OdpowiedzUsuńA nie kochanego mogę uśmiercić?
UsuńKobieto! Ja to nie wiem ale ostatnio w każdym ff które czytam Jasiu jest reanimowany. Co wy z tym do cholery macie?! Czym on sobie zasłużył! Jeśli coś mu się stanie to umrzysz tak jak on! Gr...
OdpowiedzUsuńlovegame-jdabrowsky.blogspot.com