czwartek, 5 marca 2015

Rozdzial 6

Kurde. Patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami w których można by utonąć. Czemu on mnie takpociągał? Musiałam.
-To do zobaczenia-powiedziałam i pocałowałam go w policzek, a wtedy oczy Jasia momentalnie się rozszerzyły.

   Następnego dnia obudził mnie dźwięk budzika. Kiedy już minęła piosenka Elli stwierdziłam, że trzeba wstać. W końcu dzisiaj szkoła. Niechętnie podniosłam głowę rozglądając się po pokoju. Przypomniało mi się co się wczoraj stało. Westchnęłam opuszczając głowę z powrotem na poduszkę. Tak. Zachowałam się jak dziecko. Kiedy pocałowałam Jasia w policzek i zobaczyłam, że jest zaskoczony speszyłam się. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Biedaczek. Nie mógł powiedzieć nawet słowa. Z niedobrym humorem podniosłam się z łóżka. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz - 6:52. Cholera. O siódmej trzydzieści muszę wyjść, żeby zdążyć do szkoły. Wyciągnęłam z szafy przygotowane ciuchy i skierowałam się do łazienki.

Po szybkim prysznicu, ubraniu się i założeniu soczewek zaczęłam pakować wszystko do szkoły. Kiedy chowałam do torby książki od fizyki oświeciło mnie, że mamy dzisiaj z niej sprawdzian. Świetnie! Nic nie umiem! Po prostu pięknie....Dzień nie mógł zacząć się lepiej. Właśnie, czas - czterdzieści po siódmej! W tej chwili pożałowałam, że nie zawsze jestem punktualna. Szybko chwyciłam za torbę, ubrałam buty i wyszłam kierując się do szkoły. Kiedy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji byłam przeszczęśliwa. Wyszłam przed szkołę razem z Polą, Karoliną i Monią. Chwile pogadałyśmy, po czym pożegnałam się z przyjaciółkami. Nie miałam humoru, ale wymówiłam się bólem głowy. Sprawdzian poszedł mi koszmarnie, szczególnie, że nie jestem dobra z fizyki. Cóż, trochę mi pomagała siedząca obok  Pola, ale i tak poszło niezbyt dobrze. Nawet nie wiem czy dwója z tego będzie. Kiedy doszłam do domu otworzyłam torbę szukając kluczy. Ale nie mogłam ich znaleść. Rano była jeszcze mama, więc ona zamknęła drzwi, ale...Boże! Rodzice wracają wieczorem. Co mam robić przez ponad 8 godzin? Przeszukałam torbę jeszcze raz. Niestety. Nie ma kluczy. Ten dzień nie może być gorszy. Po prostu nie może.


*Perspektywa Jasia*

Nie mogłem skupić się na lekcjach. Cały czas myślałem o wczorajszym zachowaniu Marty. Kiedy pocałowała mnie w policzek byłem totalnie oszołomiony. Jeszcze dwa dni temu zastanawiałem się, czy w ogóle będzie chciała się ze mną spotykać, a teraz zastanawiam się co by było jakby nie uciekła tak szybko. Byłbym pewnie lekko zaskoczony, ale potem oddałbym jej buziaka. Tylko tym razem, nie w policzek, a w usta. Te jej małe, pełne, słodkie...Stop! Janek, zakaz myślenia o tym, bo zaraz będziesz musiał się z nią spotkać i ją pocałować. Czekaj, czekaj, czy ja właśnie o tym nie myśle? Kurde. Muszę do niej zadzwonić. Zatrzymałem się w środku drogi i wybrałem numer. Po dwóch sygnałach odebrała.
-Halo?-zapytała cichutko
-Hej, tu Janek-oznajmiłem radośnie
-Ah. Cześć-mruknęła smutno. Coś było nie tak.
-Coś się stało?
-Nie, nie. Wszystko jest ok, po prostu mam fatalny dzień.
-Jak to?
-Tak to!-powiedziała rozzłoszczona-Nie mogę mieć fatalnego dnia? Najpierw spóźniam się do szkoły, potem nic nie umiałam na sprawdzianie z fizyki, a kiedy wróciłam do domu okazało się, że nie wzięłam kluczy! Jeszcze do tego cały czas myślę o tym, że wczoraj zachowałam się jak idiotka!
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Szczególnie zdziwiło mnie ostatnie zdanie.
-Jak idiotka...?-zapytałem nie rozumiejąc
-Boziu, cały ty-mruknęła roześmiana. No! Chociaż udało mi się ją rozśmieszyć, to już coś-Ja ci tu tyle strasznych rzeczy mówię, a ty tylko na tym jednym zdaniu się koncentrujesz. Ale nie obchodzi cię na przykład to, że będę musiała spędzić osiem godzin na schodach przed domem.
-Co?!
-Nie wzięłam kluczy, a rodzice przyjdą dopiero wieczorem.
-To przyjdź do mnie-zaproponowałem szybko
-No nie wiem...
-Chodź, nie będziesz przecież siedzieć tyle godzin pod domem.
Chwilę milczała.
-Dobrze, tylko jest taka jedna sprawa.
-Hm?
-Nie wiem gdzie mieszkasz-powiedziała roześmiana.
-O boże, faktycznie-stwierdziłem też się śmiejąc-To poczekaj pod domem, zaraz po ciebie przyjdę.


*Perspektywa Marty*

Siedziałam na schodach czekając na Jasia. Kurde, minęło już ponad półgodziny. Czemu go jeszcze nie ma? Zaraz, zaraz. Czy ja mu podałam adres? O kurde, chyba nie. Muszę do niego zadzwonić. Już szukałam telefonu, kiedy zobaczyłam Jasia idącego w moją stronę. Jak on pamięta mój adres? Przecież odprowadzał mnie tylko dwa razy.
-Hej-powiedział uśmiechając się
-Cześć...
Chwilę milczeliśmy, ale po chwili Jaś się odezwał.
-To idziemy?
Pokiwałam głową i wstałam. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu. Kiedy doszliśmy do jego domu wyjął klucze i otworzył drzwi przepuszczając mnie. Weszłam do środka rozglądając się dookoła. Byliśmy w krótkim korytarzu, a tuż przy wejściu po prawej stronie były kręte schody.
-Chodź na górę-powiedział Jaś, kiedy zdjął buty i wszedł na pierwszy stopień
-A co jest tam?-zapytałam patrząc na drzwi, które były na końcu korytarza
-Hm? A tam. Garaż, przez który można też  przejść do ogrodu.
Przytaknęłam i posłusznie weszłam na górę. Na samym końcu schodów były drzwi. Spojrzałam na Jasia pytająco.
-Wiesz, żeby Ariston nam nie uciekł-mruknął otwierając je. W tym samym czasie pies podbiegł do nas. Jaś szybko zamknął drzwi po czym przywitał się z pupilem.
-Dobra, Ari, trzeba się też zająć naszym gościem-powiedział patrząc w moją stronę. Pies podbiegł do mnie i pociągnął za kawałek mojej spódnicy. Zdziwiłam się, ale posłusznie za nim poszłam. Poprowadził mnie aż do salonu. I całe szczęście, bo dom jest tak duży, że w życiu bym nie trafiła.
-Dziękuję-powiedziałam i pochyliłam się, żeby go pogłaskać. Widać, że pieszczota mu się spodobała, bo przymrużył oczy.
-Dobra, chodź-mruknął Jaś
-A co? Jesteś zazdrosny?-zapytałam złośliwie, na co on popatrzył na mnie zdziwiony.

Kiedy weszliśmy do jego pokoju pierwsze co rzuciło mi się na oczy to wielkie łóżko.
-Ooo-westchnęłam kładąc się na nim-Boziu, jakie wygodne. Już nie wstane.
-Nie musisz-powiedział roześmiany Jaś-Ale przesuń się trochę, bo ja też chcę się na nim położyć.
Niechętnie przesunęłam się na lewą stronę łóżka, po czym Jaś usiadł obok mnie z laptopem.
-Miałeś się położyć-stwierdziłam
-Zaraz-mruknął
Eh, może się myliłam? Może wcale mu się nie podobam? Ale w końcu zaprosił mnie do siebie...z grzeczności. O boziu, jaka ja byłam głupia! Przecież nikt by nie mógł zakochać się w jakiejś grubej krowie!

Leżałam tak przez kilka minut patrząc na sprawdzającego coś na laptopie Jaśka. Po chwili mi się znudziło, więc usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Zaciekawiła mnie gitara stojąca w rogu.
-Grasz?-zapytałam podchodząc do instrumentu
-Hm?-zapytał odrywając się od monitora
-Czy umiesz na niej grać?
-Na gitarze?
Kiwnęłam głową.
-Pewnie.
-A zagrałbyś coś dla mnie?-zapytałam prosząco
-Jeśli chcesz...
Podałam mu gitarę i usiadłam obok niego. Patrzyłam jak delikatnie ciągnie za struny. Boże, pięknie grał. Mogłabym całą wieczność słuchać tej melodii. Niestety, w tym czasie pies wszedł do pokoju i wskoczył na łóżko zahaczając o gitarę.
-Ehhh...-westchnął Jaś wstając-Lepiej ją odłożę.
Pies nie zdawając sobie sprawy co właśnie zrobił wskoczył mi na kolana. Uśmiechnęłam się i zaczęłam go głaskać.
-Niesamowite-mruknął z podziwem Jaś siadając obok nas
-Niby co?
-No to, że Ariston tak Cię lubi. Zwykle jest nieufny w stosunku do obcych.
-Tak?-zapytałam zdziwiona, a w tym samym czasie pies zaczął lizać mnie po policzku
-Tak. Nawet raz rzucił się na moją byłą, kiedy się całowali...-przerwał nagle-Znaczy...
-A może tak mnie lubi, bo się nie całujemy?-wtrąciłam roześmiana zrzucając z kolan natrętnego lizacza
Jaś popatrzył na mnie zdziwiony.
-Może-przytaknął, a po chwili dodał-Ale trzeba to sprawdzić.
Po czym pochylił się i mnie pocałował.


_____________________________________________________________________

Przepraszam Was bardzo, że tak późno jest post
I za to, że jest taki krótki ;_;

Niestety, jestem chora i fatalnie się czuję.
Całą noc nie spałam bo bolało mnie gardło i budził mnie kaszel. 
A później rano nie mogłam zasnąć, bo mnie głowa bolała. 
Potem popołudniu napisałam rozdział i w końcu udało mi się zasnąć...

I dopiero co się obudziłam,
a jeszcze nie mogłam go znaleść nigdzie w kompie ;_;

Ale dzisiaj mam zamiar się wyspać.
Jutro rozdział będzie dłuższy! Obiecuję ;*
  
Czytasz? Komentuj!

♥ Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego opowiadania  ♥

Zapraszam rowniez na  mojego aska

16 komentarzy:

  1. Zuzia kocham ! Naprawde ? MI ? Mordeczko kochana... Super rodział i oni sie pocałiwali
    Ojej ♥♥♥♥ Kocham cię i opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Tobie, mordko, bo tak mi pomagałaś ;* Bałam się raczej, że obrazisz sie za to, że napisałam po imieniu, a nie po nicku :'D
      Bo ty nie lubisz swojego przepięknego imienia <3

      Usuń
    2. Ochydnego imienia mordeczko ♥ Nie nie obraziłam x3

      Usuń
    3. Zamknij się! Natalka to moje ulubione imię, a ty je obrażasz :C

      Usuń
    4. No przepraszam. Nie będę mordeczko.... Boję się następnych rozdziałów x3

      Usuń
    5. No! Mam nadzieję ♥
      Boisz się? Bo ty mi tak pomagałaś i boisz się tych swoich zwariowanych pomysłów? :'D

      Usuń
  2. rozdzial mega :D jak moglas skonczysz w takim momencie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3
      Chyba *skończyć xd A no mogłam, mogłam :3

      Usuń
  3. Świetnyy :3 końcówka taka słodka :3 zdrowiej szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana ♥
      Noo, za słodko się zrobiło xd
      Ale już się czuję lepiej ;*

      Usuń
  4. Ojejku! ❤kocham ten FF! Zdrowiej Misiu, chcę info o rozdziale!
    www.froncala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boziu, dziękuję <3
      No chora jestem, ale już się czuje lepiej ♥

      Usuń

Komentuj,bo nawet nie wiesz jak to motywuje :)